2018 powoli się kończy (choć jeszcze „Aquaman” przed nami) i wielkimi krokami zbliża się 2019. I jak tak patrzę na listę filmów, to mamy tam prawie same kontynuacje! Jedni okrzykną, że to koniec Hollywood, brak im już pomysłów. A ja stwierdzę, że owszem, macie rację, ale i tak z wypiekami na twarzy pobiegnę obejrzeć dalsze części przygód ulubionych bohaterów. Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma 😉
Nasze recenzje filmów z 2018
10. Ad Astra
Premiera: 24 maja (świat)
Film jest rzekomo już w postprodukcji, a nadal niewiele na jego temat wiadomo poza ogólnym zarysem fabuły (syn wyrusza w kosmos ratować ojca i odkrywa tajemnicę, która może doprowadzić do zagłady Ziemi). Zapowiada się jednak dzieło zbliżone do „Interstellar” i mnie to wystarczy. Pewnie niektórych zmobilizuje jeszcze Brad Pitt, ale dla mnie to tylko wisienka na torcie.
9. Glass
Premiera: 18 stycznia
„Split” to był powrót Shyamalana do wysokiej formy. A gdy okazało się, że film jest połączony z jedną z moich ulubionych pozycji tego autora, „Unbreakable” („Niezniszczalny”), moje serce zabiło jeszcze mocniej. Trójka świetnych aktorów, szpital psychiatryczny i wątek superhero – zapowiada się pięknie.
Zobacz także: TOP 10 Najbardziej oczekiwane gry 2019
8. Once Upon a Time in Hollywood
Premiera: 9 sierpnia
Quentin Tarantino powraca! Tego reżysera albo się lubi, albo ignoruje. Ja zdecydowanie należę do pierwszej ekipy i mimo że nie zawsze trzyma równy poziom, do każdej produkcji podchodzę z dużym zainteresowaniem. Tym bardziej teraz, gdy najnowsza historia będzie miała w tle tragiczne wydarzenia związane z Charlesem Mansonem, Romanem Polańskim i Sharon Tate (pięknie prezentuje się w tej roli Margot Robbie).
7. Captain Marvel
Premiera: 8 marca
Zwiastun zły nie był, ale emocje trochę opadły. Oczywiście obowiązkowo obejrzę, bo w końcu trzeba poznać pogromcę Thanosa 😉. Zaś akcja w latach 90-tych, w których spotkamy młodego Fury’ego i Coulsona, tylko dodaje produkcji kolorytu. Nie zmienia to faktu, że i tak każdy traktuje ten film jako prolog do „Avengers 4”.
Zobacz także: TOP 10 Kultowe komedie
6. Hellboy
Premiera: 11 kwietnia (świat)
Okrutnie ubolewam nad tym, że Guillermo del Toro nie zdecydował się dokończyć swojej trylogii (choć od 2013 roku nie nakręcił dobrego filmu, więc może to i lepiej). Z drugiej strony nowa wersja zapowiada się smakowicie, a David Harbour jako diabelski chłopiec, przy całej sympatii i szacunku do Rona Perlmana, wygląda jeszcze lepiej.
5. Shazam!
Premiera 3 kwietnia (świat)
Podskórnie czuję, że to będzie hit. Totalnie bekowe podejście do superbohaterów, bo inaczej tego przecież zrobić nie można – choć na poważnym „Shazamie” widzowie jeszcze bardziej płakaliby ze śmiechu 😉. Jak tak patrzę na odtwórcę głównej roli, myślę sobie, że Zachary Levi musiał mieć niezły ubaw podczas kręcenia zdjęć. Czy podoba mi się pójście DC w stronę Marvela? Nie, ale na DCEU spuściłem już zasłonę milczenia – teraz liczę już tylko na dobrą zabawę przy konkretnych filmach.
4. Star Wars Episode IX
Premiera: 19 grudnia
Niektórzy już spłukali w klozecie najnowszą trylogię, a ja nadal jestem ciekaw finału. Poprzednie odsłony mają swoje wady, ale jako kino rozrywkowe sprawdzają się przyzwoicie (jest to seria mojego dzieciństwa, lecz nie jestem die-hard fanem). Mam nadzieję, że twórcy ładnie pożegnają starych bohaterów, niekoniecznie psując ich legendę.
Zobacz także: TOP 10 Filmy które nigdy się nie nudzą
3. Joker
Premiera: 4 października (świat)
Z każdym zdjęciem film robi się coraz bardziej intrygujący. Z jednej strony zabrano się za niego totalnie z czapy, z drugiej zaś Joaquin Phoenix raczej nie występuje w byle czym. Tylko co tu robi komediowy reżyser (seria „Kac Vegas”, „Zanim odejdą wody”, „Rekiny wojny”)?
2. It: Chapter 2
Premiera: 5 września (świat)
Pierwsza część była sporym zaskoczeniem, bo chyba niewielu spodziewało się horroru na tak wysokim poziomie. Mam co prawda na uwadze, że nawet w przypadku mini serialu druga część była sporo słabsza, to jednak wydaje mi się, iż twórcy podchodzą do filmu z odpowiednią dawką szacunku (chociażby przez to, że nie kręcili obu części na raz).
1. Avengers 4
Premiera: 25 kwietnia
Bez wątpienia najbardziej oczekiwany film 2019 roku. Wielkie zwieńczenie ponad 10-letniego budowania historii. Poprzednia część jednak tak bardzo mi się podobała, że mam obawy, czy będzie się dało ją przebić. Nadal niewiele wiemy na temat tej produkcji i to jest najbardziej intrygujące, bo twórcy mogą pójść w którąkolwiek stronę (nie psuję sobie seansu, czytając setki teorii).
Poza top 10:
Alita: Battle Angel (14 lutego) – wygląda na mniej mroczny cyberpunk, ale obawiam się przerostu formy nad treścią.
Godzilla: King of the Monsters (30 maja – świat) – na Godzillę zawsze chętnie rzucę okiem i tym razem liczę na trochę więcej rozwałki z potworami.
X-Men: Dark Phoenix (6 czerwca – świat) – tak bardzo bym chciał, żeby to się udało, bo komiksowa historia jest jedną z moich ulubionych w świecie Marvela.
Spider-Man: Far From Home (5 lipca) – mój ulubiony Pajączek, więc biorę w ciemno.
The New Mutants (1 sierpnia – świat) – horror w świecie mutantów? Czy się uda?
Zombieland 2 (11 października – świat) – komedii z zombie nigdy za wiele, a skoro powraca stara ekipa, lecimy z tym koksem!
Terminator 6 (1 listopada – świat) – liczę na to, że skoro James Cameron ma większą kontrolę nad produkcją, to się uda.
Masters of the Universe (19 grudnia – świat) – figurki i kreskówka mojego dzieciństwa! Wersja z Lundgrenem jest tak zła, że aż fajna, więc gorzej być nie może. Pytanie tylko, czy ten film faktycznie w końcu powstanie?
/Ireneusz Podsobiński
7 uwag do wpisu “Top 10: Najbardziej oczekiwane filmy 2019”