Kino 4DX, czyli juchą w twarz!

Drugi seans „Deadpool 2” postanowiłem sobie nieco urozmaicić, więc wybraliśmy się z żoną do sali ŠKODA 4DX. Czymże różni się ona od pozostałych? Ano tym, że poza obrazem i dźwiękiem, otrzymujemy dodatkowo ruchome fotele i tzw. efekty środowiskowe (błyski, zapachy, nawiew, woda). Innymi słowy, mamy przeżyć film wszystkimi zmysłami. Pomysł niezwykle intrygujący – a jak to wypada w praktyce?

Zobacz także: I cyk dwójeczka [recenzja: Deadpool 2]

Zalety:

Woda

Największą frajdę sprawiły mi elementy oparte o wodę. Scena w deszczu wydaje się najlepszym do tego testem (zdanym, choć delikatny opad powinien trwać przez całą scenę), lecz tak naprawdę największe wrażenie robią wszelkie strzały w głowę czy cięcia mieczem. Tak, tak, gdy tylko Deadpool wykańcza swoich przeciwników, w naszą twarz zostaje wystrzelona woda z dysz, która świetnie imituje rozbryzgi krwi – efekt zawsze zaskakujący i niezwykle sugestywny. Jeśli jednak kogoś irytuje takie polewanie, istnieje możliwość wyłączenia tej opcji.

Ruchy kamery

Nieźle wypadają wszelkie sceny z lotu ptaka czy najazdy kamery na jakieś przedmioty lub miejsca. Fotele poruszają się wtedy razem z kamerą, lekko wychylając się w jedną czy drugą stronę, imitując ruch okrężny. Podobnie wszelkie upadki bohaterów do tyłu/przodu. Problemy mogą mieć osoby, które cierpią na silną chorobę lokomocyjną, gdyż przy dynamicznej akcji (np. pościgi samochodowe) szybkie ruchy w bok mogą wywołać mdłości.

Wybuchy

Potrafi zatrząść ten fotel, oj potrafi. Wszelkie wybuchy czy nawet jazda autem odczuwalnie masują nasze cztery litery. Ba, nawet plecy obrywają, gdyż w oparciu również znajduje się mechanizm „masujący”.

 

Wady:

Nawiew w fotelu

Sam w sobie nawiew sprawdza się bardzo fajnie (imitacja wiatru itp.), ale bardzo irytujący jest mechanizm w zagłówku. Nie wiem, jak sprawdza się w innych filmach, ale w „Deadpool 2” symulował on przede wszystkich świst strzałów z pistoletów/karabinów. Pomysł dobry, aczkolwiek wykonanie bardzo słabe, gdyż „strzał” powietrza w tył głowy niezbyt przypominał świst kuli. Wyraźnie było słychać „pracę” mechanizmu, przez co brak było jakiejkolwiek immersji czy iluzji. Zamiast wczuwać się w akcję, za każdym razem byłem „wyrywany” ze świata filmu – efekt przypominał mi bardziej natrętną muchę, która przeszkadza podczas seansu.

Zobacz także: Super polityk [recenzja: Ex Machina, tom 1]

Błyski

Na szczęście takowych efektów było mało, gdyż w tym przypadku wychodzi na jaw nieprzystosowanie sali. Efekt ten może sprawdziłby się w sali IMAX, gdzie fotele są dość blisko ekranu. Niestety w każdej innej tradycyjnej sali, a taką jest ŠKODA 4DX, przy jasnym rozbłysku widać wyraźnie całą salę, ludzi i efekt immersji w świat filmu momentalnie pryska.

Rozprasza

Można by pomyśleć, że „Deadpool 2” to idealny film do 4DX, ale tak nie jest. Wszystkie te efekty bardzo mocno rozpraszają, a przez to często nie mogłem skoncentrować się na seansie. Jeśli w filmie trzeba skupić się na fabule, albo jego spora część jest oparta na dialogach, efekty 4DX tylko sprawią, że sporo wam umknie. A jakby nie patrzeć, „Deadpool 2” operuje zabawnymi gagami z całą masą ukrytych smaczków, których nie dasz rady zobaczyć/usłyszeć, gdy nagle fotel mocno zatrząśnie, albo tylni nawiew puści ci serię z karabinu.

4dx banner

Zabrakło:

Zapachy – nie zauważyłem, a byłem tego ciekaw, gdyż pewne oczekiwania rozbudziła prezentacja przed seansem (a raczej połowiczna prezentacja, bo przez problemy techniczne nie puszczono obrazu na ekranie). Co więcej, przez cały seans zastanawiałem się, jak wypadłby od strony zapachowej horror o zombie?

Na stronie 4DX widnieje informacja o innych efektach, których niestety zabrakło podczas „Deadpool 2”:

  • mgła
  • bańki – wyobrażacie sobie jakąś scenę z Deadpoolem i jednorożcem, a w powietrzu unoszące się kolorowe bańki?
  • 3D – podejrzewam jednak, że na tradycyjnym „małym” ekranie nie wypadnie ono przekonywująco

Zobacz także: Zanim nabrały rozpędu: Anulowane seriale

Summa summarum, mamy sytuację podobną do 3D – wszystko zależy od odpowiedniej technologii i implementacji. Z trójwymiarowych seansów zrezygnowałem parę lat temu, gdyż zdecydowana większość kin nie była do nich przystosowana – ekran za mały, obraz za ciemny, niewygodne okulary. Dopiero IMAX rozbudził we mnie ponowną chęć oglądania filmów w 3D – krystalicznie czysty obraz na gigantycznym ekranie pozwala wsiąknąć w trzeci wymiar.

4DX jest obecnie na etapie, jakim jeszcze kilka lat temu było właśnie 3D. Podejrzewam, że mocno mogłoby to zmienić wprowadzenie owych elementów do sali IMAX. Sęk w tym, że specyfika ich konstrukcji mogłaby przysporzyć parę kłopotów. Dla przykładu, dość strome sale niezbyt sprawdzą się przy ruchomym fotelu, bowiem niektóre efekty mogłyby „wyrzucić” widza z siedziska (ba, mój błędnik wariował już przy seansie „Black Panther” w 3D, gdy kamera nurkowała w głąb jaskini). Na tę chwilę 4DX to taka ciekawostka, która może wyewoluować w naprawdę niezwykłe doznania kinowe. Dopóki to nie nastąpi, daruję sobie kolejne seanse – zdecydowanie wybieram IMAX 3D.

[Irek]

Zdjęcia: Cinema City, Impawards

4 uwagi do wpisu “Kino 4DX, czyli juchą w twarz!

  1. Dziękuję pięknie i serdecznie pozdrawiam –Jacek GądorOd: „stare konie” <comment-reply@wordpress.com>Do: jgador@interia.pl; Wysłane: 15:31 undefined 2018-06-03Temat: [New post] Kino 4DX, czyli juchą w twarz!

    Irek posted: „Drugi seans „Deadpool 2” postanowiłem sobie nieco urozmaicić, więc wybraliśmy się z żoną do sali ŠKODA 4DX. Czymże różni się ona od pozostałych? Ano tym, że poza obrazem i dźwiękiem, otrzymujemy dodatkowo ruchome fotele i tzw. efekty środowiskowe (błyski,”

    Polubienie

Dodaj komentarz